Ponoć mam problemy z punktualnością. Ja nigdy nie uważałam tego za problem, ale znajomi narzekają.
Pamiętam jak jeszcze w liceum umówiłam się z koleżankami przed wejściem do metra celem wspólnego pojechania na imprezę sylwestrową. Zimno było niemiłosiernie, a kreacje sylwestrowe - wiadomo - do najcieplejszych nie należą. Koleżanki nauczone doświadczeniem (czyli moim codziennym spóźnianiem się do szkoły i na wszelkie umówione spotkania) i chcąc uniknąć czekania w kieckach w zimny wieczór umówiły się na 18:00. Mi zaś powiedziały, że na 17:00. Cwane. Pech chciał, że ten jeden jedyny raz byłam punktualnie... Bitą godzinę czekałam w sukieneczce, cienkich rajstopkach i pantoflach na mrozie! Jaki z tego morał? Jeżeli już się spóźniacie to konsekwentnie - zawsze i wszędzie ;)
Ostatnio miałam wizytę u lekarza na punkt (słowo-klucz) 9:00. Pani z rejestracji specjalnie zaznaczyła, że trzeba być punktualnie. Ja i spóźnienie?? Nigdy w życiu! ;) Specjalnie więc wzięłam dzień wolny w pracy i wstałam o jakiejś barbarzyńskiej porze. I byłoby się udało, gdyby po drodze nie spotkały mnie same nieszczęścia: a to korek, a to szlaban zepsuty, a to wypadek. Wbiegłam do przychodni spóźniona - ot 15 minut, nie ma dramatu. Pobiegłam na piętro do gabinetu 114, a tam zamknięte. Co do (cenzura) - nie czekali?? Pobiegłam na dół. W rejestracji dowiedziałam się, że 114 ma inna rejestrację, w budynku obok, na 3 piętrze... Pobiegłam więc, w głowie układając plan, że będzie na kogo winę zrzucić - wszak od 9:00 czekałam pod drzwiami, później ta cała biegania po piętrach i tak się zeszło. Jakbym to dobrze rozegrała to jeszcze by mnie przeprosili ;) Wreszcie dopadłam dedykowaną rejestrację, powiedziałam co i jak (że na 9:00, że czekam, że biegam), przedstawiłam się... Nastała cisza. Pani z rejestracji spojrzała na mnie, następnie na monitor, potem znowu na mnie i rzekła: "na 9:00, ale jutro".
Jak widać mi punktualność (czy to godzina czy dzień) nie jest pisana. Tyle dobrego, że dzień miałam wolny to i czas na zdjęcia był.
Ostatnio miałam wizytę u lekarza na punkt (słowo-klucz) 9:00. Pani z rejestracji specjalnie zaznaczyła, że trzeba być punktualnie. Ja i spóźnienie?? Nigdy w życiu! ;) Specjalnie więc wzięłam dzień wolny w pracy i wstałam o jakiejś barbarzyńskiej porze. I byłoby się udało, gdyby po drodze nie spotkały mnie same nieszczęścia: a to korek, a to szlaban zepsuty, a to wypadek. Wbiegłam do przychodni spóźniona - ot 15 minut, nie ma dramatu. Pobiegłam na piętro do gabinetu 114, a tam zamknięte. Co do (cenzura) - nie czekali?? Pobiegłam na dół. W rejestracji dowiedziałam się, że 114 ma inna rejestrację, w budynku obok, na 3 piętrze... Pobiegłam więc, w głowie układając plan, że będzie na kogo winę zrzucić - wszak od 9:00 czekałam pod drzwiami, później ta cała biegania po piętrach i tak się zeszło. Jakbym to dobrze rozegrała to jeszcze by mnie przeprosili ;) Wreszcie dopadłam dedykowaną rejestrację, powiedziałam co i jak (że na 9:00, że czekam, że biegam), przedstawiłam się... Nastała cisza. Pani z rejestracji spojrzała na mnie, następnie na monitor, potem znowu na mnie i rzekła: "na 9:00, ale jutro".
Jak widać mi punktualność (czy to godzina czy dzień) nie jest pisana. Tyle dobrego, że dzień miałam wolny to i czas na zdjęcia był.
Kurtka (jacket): Camaieu Bluzka z baskinką (peplum blouse): Mohito Pasek (belt): Mohito Spodnie (pants): DKNY Kalosze (wellies): Decathlon Torebka (bag): Lacoste Szalik (scarf): Mohito Kapelusz (hut): H&M Naszyjnik (necklace): Promod Bransoletki (bracelets): H&M and no name Zegarek (watch): DKNY
cudowna bluzeczka :)
ReplyDeleteTeż bardzo lubię baskinkę :)
ReplyDeleteheheh to tak jak u mnie z nierozgarnięciem :) piękna baskinka i wskakuj w kolorowe rajstopki do tej tutaj bluzeczki jak znalazł :)
ReplyDeleteFantastyczny zestaw, kolor baskinki przepiękny, a kapelusik uroczy;)
ReplyDeleteLove ur jeans
ReplyDeleteNew post on :
Http://Fashioneiric.blogspot.com
Coline.
Haha a myślałam, że to ja mam problemy z punktualnością;)
ReplyDeleteBluzka jest przepiękna, a złote dodatki idealnie podkreślają jej przepiękny odcień!
I love the peplum top =)
ReplyDeleteNa Twoje pytania odpowiedziałam pod komentarzami, jednak napisze również tu, będzie łatwiej;)
ReplyDeletePelerynkę kupiłam jakiś miesiąc temu na Allegro, jednak była to aukcja jednorazowa, osoby prywatnej, więc niestety musisz szukać, ostatnio widziałam jakąś podobną w dziale 'poncza';)
Sweterek zaś kupowałam już dość dawno, więc nie pamiętam dokładnie, zapewne był to któryś z secondhandów na Puławskiej, tam najczęściej się zaopatruję;) Pozdrawiam!
Sliczna bluzeczka
ReplyDeletePiękna bluzka, zarówno pod względem baskinkowego kroju, jak i koloru :)
ReplyDeletePozdr,
VinciaXS.blogspot.com