Ostatni dzien zimy. Wreszcie. Wiosna ma taka magiczna moc, ze daje nadzieje. Cos jak Nowy Rok. Przyroda budzi sie do zycia, dnie sa dluzsze, cieplejsze, wszystko jest po prostu milsze, lepsze. Ja tez na to reaguje, dostrzegam wiecej malych rzeczy, ktore ciesza troche bardziej niz kiedys, zaczynam widziec sens i cel. Od jakiegos czasu, kazdego ranka stalam przed decyzja czy obudzic sie czy spac dalej. Spalam. Teraz, gdy wiosna kolejny raz budzi sie po zimie, ja powoli budze sie razem z nia. Przegapilam juz jedna, moze nawet dwie. Nie liczylam czasu, zatrzymal sie. Moj swiat sie zatrzymal. Nie, swiat krecil sie dalej, to ja sie zatrzymalam. A teraz budze sie po "zimie zyca". Pierwszy raz od dlugiego czasu moje wywrocone do gory nogami zycie nabiera ksztalow i kolorow. Wreszcie. Po co to pisze - nie wiem. Po prostu mam ochote powiedziec to na glos, bo mysl wypowiedziana jest bardziej rzeczywista.
Kurtka: Camaieu
Bluza: here
Spodnie (pants): Mohito
Szpilki (heels): Louboitin
No comments:
Post a Comment