Pages

Tuesday, September 1, 2015

LOUIS VUITTON BAG and rainforest dress

Praca etatowa ma dwie zalety - wypłatę oraz urlop :) Z tą drugą łączy się jeszcze coś, a mianowicie brak żalu z powodu kończących się wakacji. Chyba każdy pracujący przyzna, że wakacje ma zasadniczo gdzieś. To tylko umowny okres, podczas którego zmienia się jedynie to, że korki są mniejsze. Hmm, jeżeli się chwilę nad tym zastanowić, to wcale nie jest to "jedynie" - wszak korki, szczególnie w Warszawie, potrafią dać się we znaki i przywołać epitety, których istnienia nawet sobie nie uświadamialiśmy. Ale przecież nie o tym miało być. Wywód ten miał uzasadniać dzisiejszą stylizację - nie elegancką, galową, typową dla skojarzeń z pierwszym września, a codzienną, jak przystało na upalny wtorek.

W dzisiejszym poście możecie zobaczyć długą, zwiewną sukienkę, trochę w stylu lat '70 (takie kiecki kojarzę ze starych zdjęć mojej mamy). Dla wygody wybrałam sandały na płaskiej podeszwie, tzw. rzymianki, a torebka worek miała podkreślić swobody charakter stroju. A w temacie torebki - tak, to Louis Vuitton, model Noe, najprawdopodobniej mój rówieśnik, o ile nawet nie starszy. Kupiłam ją w Mediolanie na największym targu antyków Naviglio Grande. To, co mnie cieszy najbardziej - oczywiście poza faktem, że to LV ;) - to myśl, że jest to torebka z przeszłością, być może nawet po przejściach. Ilekroć biorę ją do ręki, zastanawiam się kto ją posiadał, co w niej nosił, gdzie z nią bywał.

Sukienka (dress)): Romwe
Sandały (sandals): Zara
Torebka (bucket bag): Louis Vuitton

8 comments: